wtorek, września 11

Dziedzictwo królowej Melisande

Najważniejsze miejsca bądź obiekty, które wyznawcy głównych religii monoteistycznych uznają za święte, były od samego początku swego istnienia, a raczej od ustalenia ich „świętości”, odświeżane, przebudowywane czy udoskonalane dla następnych pokoleń. Świątynie, które miały bezpośredni związek z postaciami biblijnymi zmieniały się pod kątem architektury oraz wyznawanej w ich murach religii. Synagogi zamieniano w kościoły, a te później w meczety. Dzieląc historię regionu dzisiejszego Izraela i Palestyny na okresy dominacji jednej religii nad drugą można w ciekawy sposób poznać spuściznę osób, które w przeszłości decydowały się wznieść budowle wystarczająco mocne, by doczekać mogły naszych czasów i by po dziś dzień wzbudzać mogły podziw turystów do Ziemi Świętej. Wśród historycznych władców tych terenów ze zrozumiałych względów przeważającą większość stanowią mężczyźni, na czele z Herodem i jego ogromnym projektem budowlanym, którego najważniejszym dziś elementem jest Ściana Płaczu, czy też Abd al-Malikiem, którego dzieło – Kopuła na Skale – dominuje od czternastu stuleci w panoramie Wzgórza Świątynnego. Pomiędzy nimi była też kobieta, królowa Melisande, za której rządów Jerozolima uważana była przez Chrześcijan (i tak też przedstawiana) za sam środek świata.

Od Hrabstwa Edessy do Królestwa Jerozolimskiego

Edessa (dziś tur. Sanliurfa) była pierwszym miastem zdobytym przez wojska Krzyżowców w ich drodze do Jerozolimy  w 1098 roku oraz miejscem, z którego wzięła swój początek władająca później Królestwem Jerozolimskim dynastia. Jej założycielem był Baldwin z Boulogne, jeden z dowódców I wyprawy krzyżowej. Zajął on podstępem miasto i stworzył pierwsze państwo łacińskie na Bliskim Wschodzie – Hrabstwo Edessy. Niecałe dwa lata po tym, w 1100 roku, jako pierwszy koronował się w Betlejem na króla jerozolimskiego. Po osiemnastoletnich rządach zastąpił go na tronie kuzyn, Baldwin II z Le Bourg, który wcześniej przejął również należący do niego tytuł Hrabiego Edessy. Obydwaj o wiele bardziej niż stolec królewski cenili sobie końskie siodło, na którym wojować mogli o nowe nabytki terytorialne między dzisiejszą Turcją a Egiptem. W wyniku jednej z wypraw wojennych Baldwin II dostał się do niewoli. Po wydostaniu się na wolność zdecydował, że powinien zapewnić ciągłość dynastii na królewskim tronie. Nie miał syna, więc musiał znaleźć odpowiedniego kandydata na męża dla swojej najstarszej córki – Melisande.
Jedną z pierwszych decyzji Baldwina z Boulogne jako władcy Hrabstwa Edessy było poślubienie ormiańskiej księżniczki z sąsiadującej z Edessą Malatyi. Nazywała się Morfia i dała mężowi cztery córki: Melisande, Hodiernę, Alicję i Jowitę. Wszystkie oprócz ostatniej zostały wydane za władców łacińskich państewek. Melisande przypadł tron jerozolimski. Jej mężem i królem został Fulko, hrabia z Andegawenii. Byli pierwszą parą koronowaną w świętym mieście zgodnie z nowo utworzonym ceremoniałem. Działo się to w 1131 roku i od tego momentu rozpoczyna się złoty wiek Outremer, jak nazywano wtedy państwo łacińskie na Bliskim Wschodzie. Wiąże się to ze zmianą zarządzania państwem, a ściślej z tym, że wojujący król wspomagany był przez popieraną przez Kościół i miłującą sztukę królową.

Dziedzictwo Królowej

Jedyny kościół z czasów Królestwa Jerozolimskiego stojący do dzisiaj w niemal nie naruszonej formie na starówce Jerozolimy to Bazylika św. Anny.


Zlokalizowana na  północ od Wzgórza Świątynnego, w dolinie sadzawki owczej (hebr. Betesda od gr. Betsaida), jest główną świątynią w mieszczącym się tu klasztorze benedyktynów. Na polecenie królowej odświeżono kompleks oraz rozbudowano kościół w stylu romańskim. Jerozolima zdobyta została w 1187 roku przez muzułmańskie wojska pod wodzą sułtana Salah-ed-Dina, które niemal natychmiast rozpoczęły rozmontowywanie budowli wzniesionych przez Franków. Bazylikę jednak z rozkazu Sułtana przemieniono w Medresę (muzułmańską szkołę prawa kanonicznego), o czym informuje inskrypcja nad drzwiami wejściowymi świątyni. Dzięki tej decyzji budynek dotrwał dnia dzisiejszego.
Najważniejszym ogniwem projektów Królowej w obrębie jerozolimskiej starówki jest jednak Bazylika Grobu Świętego. Budowla z czasów Konstantyna Wielkiego została zniszczona w XI wieku przez egipskiego władcę Al-Hakima, ale już po kilku dekadach Bizantyjczycy odbudowali świątynię, choć w sporo skromniejszej formie. W 1149 roku królowa Melisande razem ze swoim synem konsekrowali „nową” bazylikę z oszałamiającym wnętrzem pełnym ukrytych kaplic i labiryntów, stanowiących dzisiaj niekwestionowany skarb chrześcijańskiej Jerozolimy. Południowe wejście z romańską fasadą z dwoma portalami to najlepiej zachowane elementy tej przebudowy widoczne na zewnątrz budynku.


Mniej więcej w tym samym czasie kiedy rozpoczęto rozbudowę konwentu benedyktynów królowa zainicjowała inny projekt. W mieszczącej się na wschodnich zboczach Wzgórza Oliwnego wiosce Betania (dziś arab. al-Eizariya) ufundowała klasztor, w którym jej młodsza siostra Jowita została przeoryszą. Aby zapewnić fundacji odpowiednie dochody, Melisande przekazała klasztorowi zyski z żyznej doliny Jerycha. Zgodnie z Nowym Testamentem z Betanii pochodzić miały kompanki Jezusa, Marta i Maria oraz Szymon Trędowaty i Łazarz, którego imię otrzymał klasztor. Do dziś przetrwały tylko fundamenty i fragmenty ścian kościoła, na których znajduje się Meczet el-Ozir. W XX wieku wzniesiono przy nim kościoły katolicki oraz prawosławny.


Pół ormiańska, pół frankijska królowa otoczyła oczywiście hojnym patronatem również dzielnicę ormiańską Jerozolimy z jej głównym kościołem – Katedrą św. Jakubów – któremu dzisiejszą formę nadano za czasów Melisande. Przyjazna polityka, jaką prowadziła królowa w stosunku do chrześcijańskich Ormian spowodowała, że ich jerozolimska społeczność kwitła i powiększała się. W sytuacji kiedy jakiekolwiek miasto było zdobywane przez najeźdźców (na przykład Edessa w 1144 roku), tamtejsze grupy Ormian mogły swobodnie osiedlać się w Jerozolimie. Dzisiejsza dzielnica ormiańska, z jej główną świątynią, wytyczona została w takiej formie właśnie w czasach królowej.


Kiedy w wyniku sporu z synem Melisande musiała oddać mu pełnię władzy, przeniosła się z Jerozolimy do Nablusu. Tam rozbudowała bizantyjski kościół należący do sióstr z Betanii i zlokalizowany nad studnią Jakuba. Ze znajdującą się niegdyś na wzgórzu Samaria studnią łączy się historię spotkania Jezusa z Samarytanką o imieniu Fotyna. Pewnego gorącego dnia, gdy spragniony Jezus siedział przy studni, czekając aż ktoś z naczyniem otworzy ją i ugasi jego pragnienie, dostrzegł kobietę, która „piękna była i znać w niej było siłę młodości, gdyż szybkimi, elastycznymi krokami szła pod górę”. Gdy po krótkiej wymianie zdań Samarytanka nalała z miecha wodę do kubeczka i poczęstowała ją Jezusa, ten odpowiedzieć miał: „Kto pije z tej wody, ten wkrótce będzie znów pragnął; lecz kto się napije żywej wody, którą Ja mu dam, ten nie będzie pragnął na wieki!” Dziś na murach kościoła XII-wiecznego stoi nowa, prawosławna świątynia pod wezwaniem św. Fotyny.


Melisande była po Atalii (841-835 p.n.e.) i Aleksandrze (76-67 p.n.e) trzecią królową Jerozolimy, która rządziła miastem samodzielnie. Według Wilhelma z Tyru, kronikarza opisującego dzieje Królestwa Jerozolimskiego „była kobietą o wielkiej mądrości, która wznosiła się tak wysoko ponad zwykłą kondycję kobiet, że podejmowała doniosłe kroki i rządziła królestwem z taką samą zręcznością jak jej przodkowie”. Przez trzy dekady udawało się jej utrzymywać przy władzy, o którą zmagać się musiała najpierw ze swoim mężem, a później z synem. Zmaganiom tym towarzyszyły nieraz skandale, których królowa bywała bohaterką. Największy z nich dotyczył zarzutu o cudzołóstwo, który Melisande usłyszała od męża. Fulko oskarżył ją, że romansuje ze swoim kuzynem, hrabią Hugonem z Jaffy. Kiedy sprawa została wyjaśniona król chcąc udobruchać żonę podarował jej w prezencie psałterz z rzeźbioną okładką z kości słoniowej, wysadzany turkusami, szmaragdami i rubinami. Wykonany w skryptorium Grobu Świętego przez syryjskich i ormiańskich rzemieślników psałterz znajduje się dziś w Bibliotece Brytyjskiej a styl jego rzeźbień oraz zdobień, będący mieszanką wpływów bizantyjskich, muzułmańskich i łacińskich, daje nam bezcenne informacje o oryginalności form sztuki w Outremer.
Melisande zmarła w wyniku udaru mózgu 11 września 1161 roku w Nablusie. Pochowano ją w sanktuarium w Kościoła św. Maryi Jozafata, zlokalizowanym w Dolinie Kidronu – między Wzgórzem Świątynnym a Górą Oliwną. Miejsce pochówku królowej jest szczególne dla wyznawców wszystkich chrześcijańskich obrządków. Przyjmuje się bowiem, że w murach tej budowli pochowano Marię, matkę Jezusa, jej męża Józefa oraz rodziców Annę i Joachima. W tym samym miejscu pochowany jest również ojciec królowej Melisande, Baldwin II. Dzisiejsza forma fasady i wnętrze kościoła pochodzą z czasów panowania królowej. Większą część budowli zniszczono po odbiciu miasta z rąk Krzyżowców przez Salah-ed-Dina. Jej grobowiec zachował się jednak w oryginalnej formie i stanowi dziś kolejny pomnik dziedzictwa tej nieprzeciętnej władczyni.


sobota, lipca 7

Szybkie zapięcie pasa i powrót na Bałkany


           Ekstremalnie długa przerwa, przez niektórych zapewne odebrana jako naturalna śmierć czy uschnięcie Wagabundy, wymaga małego komentarza. Pierwsza sprawa to cisza jako taka, a druga to przerwana w połowie drogi relacja z przeprawy przez islamski pas bałkański. Z drugą po prostu jakoś nie mogłem sobie poradzić. Nie będę też starał się tego zrobić teraz. Po prostu warunkowo, tymczasowo ją zamrożę. W wielkim skrócie, śladami Isa-Beg Isakovića zahaczyłem o Novi Pazar, którego jest on twórcą a potem przez Prishtinę dojechałem do Prizren. Impreza, która była wielkim finałem tej podróży to 10ta edycja nie raz wspomnianego już na blogu festiwalu DOKUFEST. Spośród filmów tam zaprezentowanych, moimi numerami jeden są ex equo Cultures of Resistance oraz Bijelo Dugme. Zachęcam do ich sprawdzenia. Ojj warto. Dzisiaj, 07.07 rusza DOKUFEST 2012 i każdego kto tam jest lub będzie a zagląda na Wagabundę zachęcam gorąco do podzielenia się (w jakimkolwiek języku) wrażeniami, informacjami, radami etc.
         Wracając do sprawy pierwszej – ciszy. Trwała ona niemal pół roku. Jedyne co nasuwa mi się na myśl jako jej przyczyna to stała lokalizacja. Konkretnie rzecz ujmując to brak ruchu, brak podróżowania, tego co jest istotą Wagabundy. Ten stan rzeczy po raz kolejny uległ zmianie. Co jeszcze piękniejsze to znowu Bałkany! Przez piękny Budapeszt do Timisoary. Przedsmak tego jak wyglądała podróż zostawiam na kilku fotografiach a relacja z podróży i tego co zastane niedługo.








poniedziałek, stycznia 30

Islamski Pas Bałkanów cz. 4 – Ustiprača


Zoran powiedział mi, że do Nowego Pazaru najlepiej dostać się autobusem do  Medjedja (na zachód od Driny) i tam przesiąść się na ekspres Sarajevo – Nowy Pazar. Dziwna to rzecz że na tej trasie nie ma tak ważnego, historycznego miasta, w którym znajduje się jeden z dwóch obiektów UNESCO w Bośni ale cóż… Nie ma i koniec. Przystanki są też nieoznakowane i nie bardzo wiadomo gdzie się właśnie zatrzymaliśmy. Poprosiłem sprzedawcę biletów o poinformowanie mnie jak dojedziemy do Medjedja, na co on odparł z śmiechem – Ne ma problema – po czym wysiadł z autobusu. Miała ta przejażdżka trwać 20 minut więc po 30 zacząłem się lekko niepokoić i podszedłem do kierowcy z pytaniem, kiedy dojedziemy do Medjedja. Odparł, że już dawno je przejechaliśmy i teraz jesteśmy w Ustiprača, a tak naprawdę to to jest mój przystanek a nie Medjedja, bo tamtędy autobus do Nowego Pazaru nie jeździ... Tyle absurdu na początek. Okazać się mialo, że absurd jest nieodłącznym elementem tego miejsca. Ustiprača to małe miasteczko nad Driną, gdzie nic specjalnego nie znajdziemy oprócz kilku restauracji i przystanku autobusowego. Na ten mały przystanek miał podjechać mój transport do Serbii ale dobiero za 3 godzinki więc mogłem spokojnie pojeść, popić i podumać otoczony zielonymi, górzystymi brzegami gryszpanowej rzeki.


Właściwie nic nie wskazywało na to, że pobyt w tym małym miasteczku, o którym nigdy nie słyszałem, zapewni sobie miejsce w relacji z podróży przez pas. Stało się tak nie za sprawą smacznych ćevapčići z zimnym piwem czy pięknych widoków ale przez jednego, grubego Bośniaka. Najbardziej absurdalnej postaci jaką widziałem w tych ostatnich godzinach w Bośni. Był on idealnym odzwierciedleniem bośniackiego (a może bardziej bałkańskiego) podejścia do zabawy z bronią. W odległości kilkudziesięciu metrów od przystanku, tuż nad wodą, podjechał na prowizoryczny parking stary niemiecki samochód, z którego wyszedł nasz bohater. Przeciągnął się leniwie po czym podszedł do bagażnika i zaczął coś szukać. Po chwili wyciągnął strzelbę, odwrócił się w stronę stojących przy drodze kubłów na śmieci, z których dzikie psy wyjadały resztki. Ustawił się w wygodnej i stylowej pozycji po czym zaczął strzelać do psów. Po piątej salwie rozszedł się po okolicy przeraźliwy pisk pierwszego trafionego psa, któremu grubas odstrzelił tylną łapę. Pies na trzech pozostałych łapach uciekł do lasu piszcząc  niemiłosiernie a strzelec wsiadł do samochodu i odjechał. To moje ostatnie wspomnienie z Bośni a kolejny przystanek to już Sandżak.