Pierwszego poranka słońce rozjaśniło ulicę Pola Wincentego i jak tylko wyszliśmy z bramy nr 7 ujrzeliśmy nr 10.
Od tego momentu zaczęły się trwające przez resztę pobytu w mieście poszukiwania akcentów z przeszłości. Każdy przejaw naszej ekscytacji pacyfikowany był przez lokalnych znajomych.
- Piękny dworzec tu macie - mówię do Marii.
- No wiesz, to jest Architektura przez duże A!
- A wiesz kto go zaprojektował? - pytam.
- Tak, jakiś Czech!
Prawda jest jednak taka, że ten „Czech” nazywał się Władysław Sadłowski i był Polakiem. Postanowiliśmy więc, że rozmowy z naszymi gospodarzami dotyczące przeszłości miasta i pochodzenia jego mieszkańców ograniczymy do minimum, (wiedzę tę zawsze można uzupełnić w bibliotece) a skupimy się fotografowaniu.
Prawda jest jednak taka, że ten „Czech” nazywał się Władysław Sadłowski i był Polakiem. Postanowiliśmy więc, że rozmowy z naszymi gospodarzami dotyczące przeszłości miasta i pochodzenia jego mieszkańców ograniczymy do minimum, (wiedzę tę zawsze można uzupełnić w bibliotece) a skupimy się fotografowaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz